Sergio Toppi: Magia i Miecz

przem

Wydanictwo Fundacji Animacja jest partnerem wydania tego unikalnego albumu komiksowego. Dziękujemy nim wyjątkowym darczyńcom oraz laureatom naszych konkursów wiedzy historycznej.

Scenariusz i rysunki: Sergio Toppi
Oprawa: twarda
Ilość stron: 120
Wydanie: I, lipiec 2015
Format: A4
SBN 978-83-942600-1-9

Recenzja Waldemara Miaśkiewicza z „Nowej Fantastyki” nr 11/2015.

Magia i tusz

Na skrzydłach husarii Sergio Toppi powraca do Polski.

Jedyny wydany na naszym rynku album Toppiego „Opowieści Szeherezady” już dawno się wyprzedał i osiąga nieprzyzwoite ceny na aukcjach internetowych (inna sprawa, że wart jest każdych pieniędzy). W sukurs spragnionym magii włoskiego rysownika ruszyło wydawnictwo Znakomite. Debiutując na rynku, przygotowało zbiór ośmiu nowel graficznych skompilowanych tylko na rodzimy rynek. Kto nie wierzy, niech spojrzy na okładkę.

W pierwszej opowieści są miecze (a raczej szable) i to nie byle jakie, bo husarskie. „Sobieski” to graficzny hołd złożony naszemu królowi i odsieczy wiedeńskiej. W następnych historiach pojawi się już magia, a z nią demony na usługach tajemniczego Miećka, ogr, skrzaty, tajemniczy klucz, czarownica, a nawet smok i (kiedyś na pewno) dziewica. Brzmi intrygująco, prawda? Bawiąc się możliwościami czarno-białego obrazowania Toppi opowiada ciekawe, mądre i bardzo przewrotne historie. Cóż z tego, skoro w jego opowieściach nie o scenariusze idzie, a jeno o te piękne grafiki. Żadne opowieści o jego kresce nie wydają się przesadzone, ale trzeba je zobaczyć na własne oczy. Wzory na żupanie Sobieskiego, atak krzydlatych rycerzy, okopy I wojny światowej, wycyzelowana porcelanowa lalka, zegarmistrzowskie mechanizmy ukazane z nomen omen zegarmistrzowską precyzją – to tylko niektóre obrazy zapadające w czytelniczej pamięci. Widać, że artysta w każdym kadrze panuje nad obrazowaniem i materią, z której tworzy. Ba, on popycha komiks w nowe rejony kompozycji kadrów, co stało się jego marką.

Już recenzując „Opowieści Szeherezady” pisałem, że słowo „album” (komiksowy) w przypadku Toppiego nabiera właściwego znaczenia. Jego całostronicowe panele, nierozerwalnie ze sobą związane i przenikające się w wyrachowany sposób, to gotowe obrazy na ścianę galerii. A największym atutem jego prac – mimo błyskotliwych i często zabawnych scenariuszy – jest ich walor wizualny. Wiem, że to krzywdzące dla zdolności scenariuszowych Toppiego, ale to właśnie plansze, bogate w ornamenty i detale urzekają i każą przeglądać komiksy odciągając uwagę od słów. Bo i bez nich rysunki Topppiego by się obroniły. W końcu jeden obraz jest wart więcej niż tysiące słów, a Toppi do końca życia potwierdzał to każdą planszą.

Waldemar Miaśkiewicz