This is additional content area. Learn more
Zbigniew Gajowniczek: Otóż w 43 roku ulicą Stalową przejeżdżał oddział, zmotoryzowany oddział Niemców. To były samochody ciężarowe – z tyłu takie samochody miały, z przodu koła, z tyłu gąsienice, załadowane jakimś sprzętem, to wszystko było. I oni mieli… to było w Wielkanoc. Chyba drugi dzień świąt. Bo był lany poniedziałek. Oni tak sobie stanęli wzdłuż całej ulicy Stalowej. Jest samochód za samochodem, jakiś tam transporter na czele tam był, jakiś tam transportery te takie niemieckie. I co było ciekawe, że nasi, jak zobaczyli, że Niemcy – bo oni stanęli i tam wychodzili z tego, z szoferek, z tego, z kabiny – a nasi jak to w lany poniedziałek w każdej bramie była zawsze te, jakiś kran, jakaś pompa, jakaś woda. No i nasi wzięli kubełki z wodą i tych Niemców chlup! Po nich! No to Niemcy zawsze mieli te kubły przy tych transportach samochodowych również, lecieli do bramy, pompowali i była bitwa na wodę! Niemożliwa! Ja pamiętam z kolegą na 3 piętrze, on tak mieszkał właśnie od strony Stalowej na 3 piętrze, to myśmy też tak samo kubełki wody i z góry na nich leli. I ze wszystkich stron na tych Niemców szła woda, prawda. Niemcy byli zmoczeni dokładnie, ale wszystko było na „hahaha” i na wesoło. To było ciekawe zdarzenie. Nikt się nie obraził, nikt nie strzelał, nikt nie tego. bitwa była potężna, rzeczywiście mokra była ulica była zmoczona dokładnie! To była taka walka na wodę, wszyscy byli pomoczeni dokładnie. No ale potem Niemcy ruszyli i się skończyło.