Mieczysław Gajda: I moja mama wyprowadzając się od teściów dostała kryształowy wazonik nieduży. I to był jedyny kryształowy wazonik w tym domu. I jak zbudowaliśmy ołtarzyk na podwórku w okupację, to panie się zebrały, i mówi: „No mówi Zuzia chyba nie bedzie żałować dla Matki Przenajświętszej?” Bo jak Stasinowska pożyczyła figurę Matki Boskiej z Lourdes, tylko popełniła wielki błąd – figura ta była cudnie pomalowana, brewki Matki Boskiej, uszy, usteczka jak wisienki, oczy, niebiesko-biała szata, ten zawój na głowie i na dole kula ziemska z wężem, ale różyczki też tam były. I ciocia Stasinowska kiedyś, ponieważ muchy obsrały tę figurkę, a dużo much było, postanowiła umyć. I był taki proszek do, do mycia Radion Wszystko Pierze, czy bielidłem nawet, bielidłem zdaje się, rozpuszczonym w wodzie. I ciocia Stasinowska wzięła delikatne szmatkie flanelowe z pieluszki jakiejś, flanelowa z franelki, mówi. Umaczała w wodzie z tym proszkiem i zamiast, głupia, zacząć od tyłu po plecach Matkie Boskie przemyć najpierw, albo po pupie, albo po nóżkach tam gdzie ten wąż opleciony na Ziemi z nogą Madonny na jego głowie, to wzięła, głupia, z miłości wielkiej, wzięła buzię. No i wszystko się zamazało. Stasinowska rozpacz miała taką wielką, że kupiła ćwiartkę i wypiła. Ale jej mąż, Lucio Stasinowski, pracował na kolei, w alei Odrowąża jak Lisa Kuli, tam taka podstacja była. I tam była farba. Ale farba była tak… taka brązowa ciemno, bo to do ławek, do pociągów, ciemno-zielona i troszeczkę było gdzieś niebieskiej. I ukradł takie trzy pojemniczki małe tej farby i Madonna była cała na zielono i na niebiesko łącznie z buzią. Nie mogliśmy tego odżałować. Stasinowska płakała. Ale Bóg, jak powiedziała Budzińska, która była taką mentorką, mówi: „Michalinko, Bóg ci to wybaczy, bo zrobiłaś to nieświadomie i na trzeźwo. Bo gdyby po pijanemu to nie ma złagodzenia grzechu! Jak się bierzesz do Madonny to nie możesz wódki wypić!”, a była trzeźwa. I to było pomalowane na niebie… na zielono i brązowo, tylko ten rąbek szaty nad główką i po całym ciele ta szata, starczyło trochę tej olejnej niebieskiej. I mówią: „No chyba Zuzia nie pożałuje tego wazonika”.