UWAGA! Ten epizod możesz również znaleźć na naszym kanale na YT

Ryszard Osiński: Relaks to było pierwsze kino jak właśnie było już stereo czy kwadrofonia, że tu głośniki w czterech ten, no to nieraz jak się nie można było dostać do Relaksu, do takich jak Moskwa kino, tego, to się od koników odkupowało, bo nie było. No to tak, to zarabiali troszkę. No swoje pierwsze no to chodziłem, wiesz, te kowbojskie – Winnetou, Apanachi, takie to były. Pamiętam jak Winnetou miał fajną taką rączkę i taką niebieską siekiereczkę fajną, zgrabną, że jak rzucał, to celował wszędzie. No i lubiłem tego aktora, jako Indianie, jak oni się naparzają i tego. No i jako kajtuś poszłem jeszcze był ten, Skaryszewska Bazar. No tam przede wszystkim byli doliniarze, cinkciarze. No ja byłem kajtkiem, miałem 8-7 latek i tam wszystko mogłeś kupić. Złoto kradzione wszystko tam… no i poszłem jako kajtuś no i oglądam tak na tych trochę straganikach tego, no i leży ta siekierka. No fajna, tu trochę polakierowana, tak fajnie wyrzeźbiona, tu końcówka niebieska, ostrze jasne, chromowane a tu też niebieska tak jak na filmie Winnetou. Boże, jak ona mi się spodobała, jak ja ją chciałem mieć. No i miałem, się zakręciłem no i sobie tą siekierkę tego. Idę, patrzę, a jak mnie dorwał – byłem kajtkiem a tak mi uszy mało nie powyrywał, no ale że byłem kajtkiem no to tyle, że mnie wytargał tego i przypomniał, no i co mnie będzie bił. Ale tak mi się podobała ta siekierka, bo się napatrzyłem na Winnetou na tego w młodych latach… Przede wszystkim chodziłem dlatego, że no nie było na kawiarnie, nie było tego, jeszcze człowiek tak nie, jeszcze nie znał tak tych kawiarni, tego, tak. Tu w domu rodzice, u niej też, no nie ma gdzie iść, zimno, zima ten, no to idziemy do kina. Ale to Praha, Kamionek 1 Maja. Ale pierwszy moment to pamiętam w Praha – no i tak, kiedyś tam kawałek piersi czy coś to było tabu! Boże, czy książeczka coś… to przecież przemycali to tak jak dolce. Tu sensacja była. No i tak, przeważnie siedzimy i oglądamy akurat film, no i tak idzie, normalnie tam jeszcze nic nie pokazują tej piersi, tego, to tak, każdy kasłał, pierdział, tu paluszki jadł – szum taki, że głosu nie słychać! Każdy coś tam nawija: „Zamknij mordę bo nie słychać!”. A tu jak tylko kawałek piersi trochę się gdzieś przytulili, to już ciii… Ja się oglądam, a Kazik tak – młody, stary, wszyscy, bo tam kawałek piersi, ja swojej mówię, pukam: „Ty, weź się obejrzyj!”, ona nie wiedziała co jest grane. Bo faktycznie jak zobaczyła te wszystkie… tak cycek wsiąkł, tak zaraz PFF, PFFF – już paluszki. No to było coś dobrego. Też chodził do Pragi taki facet bez przerwy na ten sam seans, co dwie godziny. Bez przerwy od rana do wieczora. No przecież jeden bileter mu na wieczór zadał pytanie: „Proszę pana, dlaczego pan bez przerwy na ten sam film co seans wchodzi?”, mówi tak z ciekowości, mówi: „Panie, bo tam jest taki…”, mówi, „…jedna scena – pociąg jedzie, kobita się rozbiera i pociąg nadjeżdża i ja myślę, że w którymś seansie pociąg się spóźni i zobaczę ją całkiem nago!”. No też mi opowiadał też, że takie zdarzenie, że do Klembowa ABBA ma przyjechać. Mówi ABBA – do remizy! To jak Wołomin jest Klembów. Mówię: „ABBA do remizy?!”, mówi: „Tak, Rysiek…”, chcieli zarobić chłopaki. W ten sposób. Budy popostawiali, wzięli tych biletów tego, że, że mówi: „ABBA ma przyjechać”. No i tak, że bilety po 20 złotych, a że na wsi to trochę półciemne te chłopaki, młodzież, tego, nieoblatana jak tu na Pradze czy inne, no i zaczęli te wszystkie bilety kupować. Po godzinie czasu biletów brak! No i szybko koniki się ustawili i już po trzy dychy. No i zaczęli po trzy dychy tego. No i za jakieś parę godzin: „Proszę państwa, z powodu awarii, czy tam chorób tego, ABBA do Klembowa do remizy nie przyjedzie”. Już zarobili koniki? No zarobili.