Edward Liszewski: Mieliśmy od początku znakomitych pedagogów. Pedagogiem, który utkwił mi w głowie najbardziej był profesor matematyki, profesor Władysław Krasiński. Podobno był w jakiejś mierze spokrewniony z rodem słynnych Krasińskich, aczkolwiek mówię, może być to pomówienie, bo on się nigdy do tego nie przyznawał. Gdzieś tam do mnie dotarło, że on nie przyznawał się dlatego, ponieważ w czasach przedwojennych miał jakieś tam odchylenia trochę lewicowe i się bardziej czuł związany z proletariatem aniżeli ze swoją arystokratyczną rodziną, w związku z tym ta arystokratyczna rodzina go ze swojego grona wykopała. Miał wyższe wykształcenie, był świetnym matematykiem. Był to ekstrawagancki człowiek, pamiętam pierwszą lekcję jak się zaczynała : wchodzi do klasy, spojrzał na nas i mówi: „Ja tu do klasy wchodzę, a tu gwar, rwetes?! Pomórda się, pieromota się tablica,świńska noga! Dalej mi do tablicy, ścierać!” i takie wyrwał tam, Olchowicza się okazuje… potem mu nie dał żyć, bo zawsze mu mówił: „Olchowicz, głupi Ty jesteś z matematyki, ale niesamowite – tak jak Ty to nikt nie umie tablicy w klasie wytrzeć”. Z tego… z matematyki byli najlepsi, gorsi, ale Olchowicz do wycierania tablicy był najlepszy. Kiedyś raz… nazywaliśmy go „dziadek” no bo już był na owe czasy… ja dzisiaj mam 78 lat, on pewnie miał wtedy 68 lat, ale to dziadek wobec nas, ja miałem wtedy 14 lat jak do liceum wystartowałem, to kim on mógł być? Albo Papraczek, a Papraczek dlatego, bo to było jego ulubione powiedzenie – jak ktoś tam, popatrzył, zadanie było źle zrobione, wpatruje się, wpatruje: „Coś mi tu Papraczu nagwazdnął w tym kajecie. Wynijmij nową kartkę i od nowa mi tu będziesz gwazdał”, także miał swoiste powiedzenia. Lepszego stopnia aż do samej matury, u niego jak czwórki nie można było dostać. On uważał, że: „Na piątkę to może ja umiem – i to nie jestem pewien. Natomiast uczeń, to musi zrobić wszystko nienagannie i jeszcze ładnie… tzn. bez jakiegoś kleksa , coś tam, wyraźnie… – to wtedy dostanie czwórkę, a inni Papracze, to mogą dostać najwyżej 3.” Dlatego jak była klasówka, 70% było dwój. Jak ktoś dostał trójkę z minusem, to już był zadowolony! Jakby mu ktoś w kieszeń narobił! A trójka to było coś!