Elżbieta Magner: I jak na Woli powstawało getto i … były te przemieszczenia, że ludzie opuszczali, inni tam się pojawiali w zależności od tego czy było pochodzenia żydowskiego czy nie. To w jakiś sposób dokonała się transakcja miedzy właścicielem restauracji na Brzeskiej, który był Żydem a moją ciotką, która miała restaurację na Woli. Czyli ona opuściła Wolę i znalazła się na Brzeskiej a on przejął ten lokal w tym określonym obszarze tego getta. Dokładnie gdzie to było nie pamiętam, nie wiem jakoś. Nie wszystkie takie rodzinne sprawy dokładnie mam… No i …  czyli ta ciotka pojawiła się tam w okresie przedpowstaniowym oczywiście,  kiedy Niemcy tworzyli już te getta i kiedy cały ten ruch miał miejsce. Także…

Prowadzący: Brzeska pod jakim numerem?

E.M.: Siedem, siedem. I potem niestety były te, była ta… były bombardowania Warszawy. No i oczywiście na tym podwórku, w takich przedziwnych okolicznościach, ponieważ moja ciotka mając tą restaurację zajmowała się przygotowaniem posiłków dla powstańców, to znaczy, był na piętrze  był taki, taka niby kuchnia i tam w ogromnych kotłach przygotowane były posiłki, które potem przez Wisłę w nocy były przetransportowywane tam powstańcom w Warszawie. Również w tym domu na piętrze, mieściło się jakaś grupa chyba taka, takie narady powstańców czy czy kierownictwa powstańczego. Nie umiem powiedzieć na ile to były ważne osoby, które tam się zbierały ale faktem jest że w czasie tego bombardowania, które dotknęło również tą część podwórka, zaplecza Brzeskiej, bombardowanie spowodowało, że na piętrze zostali, znaczy zginęli w czasie zebrania grupa tych naradzających się. I również, nie w tym samym momencie ale w tym okresie czasu ciotka, która przygotowywała właśnie te powstańcze, znaczy te kotły z tym jedzeniem … Pocisk wleciał przez okno tego tego mieszkania, wpadł do tego kotła, pełnego tego gotującego się, jakiegoś tam posiłku. Ten kocił rozerwało, no i moja ciotka … rozerwało jej brzuch i w ogóle. Po prostu zginęła właściwie na miejscu, w takich przedziwnych okolicznościach.