Ryszard Szufladowicz: Ale czym się Strzelecka…, otóż proszę pani, niestety w roku 44, w drugiej połowie i 45, Strzelecka 14 to była siedziba NKWD, Strzelecka 12, przepraszam. To była siedziba NKWD, ja przechodziłem codziennie idąc do szkoły koło okienek piwnicznych, bo w tych domach, jak zwykle, były okienka piwniczne, przy ziemi. One były zabite deskami i często się zdarzało, że słyszało się tam jęki, wychodzące z tych piwnic. Prawdopodobnie, no spełniali ten swój proceder i, i tam ludzi dręczyli, nieprawdaż i oni jęczeli. Ale również w sukurs, w cudzysłowiu, im narożny budynek, róg Strzeleckiej i Środkowej, Strzelecka 8 to był budynek ubecki, zasiedlony przez samych pracowników urzędu bezpieczeństwa, również tam były więzienia w podziemiach. Żeby nie narażać pracowników i ich rodzin na jakieś, być może, kontakty dla nich niekorzystne to specjalny sklep był spożywczy w tym budynku, w budynku sąsiednim, to prawda, na ulicy Środkowej. Nazywano go, za firankami, nazywano go ubeckim, do których chodzili najkrótszą drogą się zaopatrywać. I ten budynek ubecki, tego nie pamiętam, ale parę ładnych lat egzystował. Natomiast sowieci, NKWDziści, oni się zwinęli, może po roku, może po półtora, tego to ja już nie pamiętam. Ale trwali tam jakiś czas, to było sąsiedztwo, no nie bardzo, nie bardzo sympatyczne, to nie bardzo sympatyczne z uwagi właśnie na to, że czasami się widziało, przywozili ludzi, siła wpychali do środka. Co się działo z nimi dalej- tego nie wiem, czy zwozili dalej czy nie. Także tutaj Strzelecka miała taki rys, taką rysę na swojej tej, historii, tego na żadnych innych ulicach nie było. Powiem tylko może dla… jakiejś mizrutkiej satysfakcji. Otóż któryś z oficerów NKWD…kupił sobie psa, wilczka, a taki ze sześć, pięć miesięcy. Ponieważ w parkanie oddzielającym nasze posesje były niezbyt dobrze załatane dziury, w związku z czym czasami jakiś zwierzak mógł tam przez to przejść. I ten piesek, któregoś tam dnia, do nas przyszedł po 14stej. W tym czasie, wrócił z wojny mój stryj, ze swoim dowódcą. To był dość dobrze opisany w historii wojsk Ludowego Wojska Polskiego 7my Pułk Piechoty, stryj tam był zastępcą dowódcy i przyjechał ze swoim dowódcą, sowietem. Pamiętam, wspaniałym Gruzinem, przystojnym mężczyzną, no byłem chłopak, prawda ale już wtedy wzbudził moje uznanie, z prezencją, w randze pułkownika. Ale sowiet, Gruzin. I on był tak jakby tranzytem, bo oni się zatrzymali u nas na tydzień czasu może, mieszkali. I w tym czasie, kiedy ten piesek się przypałętał do nas, on był w przededniu wyjazdu, do Rosji. No, ze łzami w oczach wyjeżdżał, ich tam nie czekała, tych, tych frontowców nie czekały zaszczyty wcale wielkie. I ten piesek mu się spodobał. I on postanowił tego pieska zabrać. On tego pieska zabrał, nie byłoby w tym nic ważnego gdyby nie to, że następnego, czy za dwa dni w ekspresie wieczornym ukazało się ogłoszenie, że jednostka tam Wojsk Specjalnych, tam radziecka, mieszcząca się na ulicy Strzeleckiej numer 12 poszukuje zaginionego tego… To była taka zemsta trochę, prawda, w stosunku do nich. I ten piesek wywędrował do Rosji, prawda, oni zostali bez pieska. O taka, znowu jakiś taki, ciekawosteczka malutka tego dnia powszedniego ze Strzeleckiej 14.