UWAGA: Ten epizod możesz także znaleźć na naszym kanale na YT

Andrzej Marciniak: Lata 70-te. Tak 70-te, póź… właściwie to 80-te. 80-te, ja pamiętam, bo, no, nie było nic. Była bieda, w sklepach haki gołe, ocet, margaryna i tam jakieś inne rzeczy, to czasami bywały. Natomiast jak była [niezrozumiałe] no to wiadomo, kolejki i tak dalej, i tak dalej. Ale w czym rzecz – na Bazarze Różyckiego, na bazarze na Polnej było wszystko. Od kawioru po pistolety. Można było kupić kawior, pistolet, zaopatrzyć się w co kto chciał. Ja widziałem grupę – jako małolat – grupę ludzi, która mnie przeraziła. To byli zbóje. Na tamte czasy to byli zbóje. Grupa nakręciła tak zwanego – nie wiem czy wszyscy się zorientują – benkla! benkiel, czyli śmierć. Jeżeli ktoś przeciwstawił się grupie benkla, dostawał w michę! Widziałem akcję na własne oczy, gość przegrał majątek – jakiś tam, w jego pojęciu, wypłatę i tam coś jeszcze. Słuchajcie: w pewnym momencie zaczyna reagować, mówi: „oddajcie mi, kurwy, kasę!”, nie? Na co jeden ze stojących obok, w ogóle niezwiązany – NIBY – podchodzi, ja widzę, ja on bierze takie… jedną trzecią cegły leżącej tam… albo przygotowane to było. Podszedł i bez żadnej żenady, jak trafił tego gościa w pysk tą cegłą, no to mało mu mózg nie wytrysnął. Zabrała go po prostu RK-a od razu, nie? Ale były takie akcje na Bazarze Różyckiego. Tam się nie kupowało tylko ciuszków, tudzież pyzy gorące, to nie, nie, nie! Nie ta bajka! Tam była grupa – teraz to już pewnie pozamykali, pozabijali się między sobą – ale na Stadionie Dziesięciolecia to samo kręcili. I widziałem jak idzie… czy to była już polic… tak, policja! Idzie policjant w patrolu. Benkiel kręci swoje robote, tak? No i podchodzi ten policjant do nich, mówi: „dokumenty, to, tamto”, nie? No to jeden bandyta, którego znam… znałem, pamiętam, jaką miał ksywę… nie, nie, nie. Nie idźmy w te tematy. Bez nazwisk! Podchodzi do niego, wali gościa w łeb, czapka wyskakuje w powietrze. Pies dostaje… policjant, przepraszam, dostaje kopa w dupę i tamten mówi: „wypierdalaj, Jasiu! Co ty tutaj podskakujesz?!”. Jasio, zanim ten radiotelefon – taki archaiczny wówczas, na owe czasy to naprawdę śmieszna sprawa – zanim zawezwał tam grupę interwencyjną, no to już ich nie było, nie?